Na wstępie chcę Wam podziękować za ciepłe słowa otuchy i wsparcia. Czas upływa....ale nie leczy on ran o nie....wciąż jest ciężko, czasami bardziej, czasami mniej. Głowa pełna myśli i jakoś nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać....DLACZEGO TAK SIĘ MUSIAŁO STAĆ???
Kompletnie straciłam chęci do robótek. Robiłam ostatnio porządki w moich szpargałach i wcale mnie nie rusza...nic a nic.
Co innego zaczęło być ważne. Celebrowanie każdego dnia, spędzanie więcej czasu z dziećmi i mężem, dbanie o siebie i swoje zdrowie.
Eryk zaczął naukę w pierwszej klasie, a jeszcze nie tak dawno dzieliłam się z Wami Jego narodzinami.
Starszy syn jest w drugiej klasie technikum i jest z Niego całkiem fajny przystojniak ;)
Cieszę się że pomimo braku wpisów na blogu zaglądacie na niego. Mam nadzieję że jakoś się ogarnę i wrócę.
Wszystkiego dobrego!!! :-)
OdpowiedzUsuńPotrzeba czasu. Jak śpiewa Stare Dobre Małżeństwo
OdpowiedzUsuń"Przysięgam wam, że płynie czas!
Że zabija rany - przysięgam wam!
Tylko dajcie mu czas
Dajcie czasowi czas"
Agnieszko, pamiętam jak 5 lat temu mówiłam to samo, nawet 4 i 3 lata temu. Teraz gdy minęło więcej lat od śmierci taty mogę powiedzieć, że jednak leczy rany, ale i bardzo zmienia priorytety. Dokładnie jak napisałaś, co innego jest teraz ważne
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, będzie dobrze ... ale musi upłynąć duuuuużo czasu
Pozdrawiam