Witajcie....
Tytuł dzisiejszego posta nie wskazuje że będzie to post kulinarny.Postanowiłam dodać jeszcze jedna kategorię do bloga.
Powiedzonka Eryka.
Wczoraj w porze kolacji.
-Mamo chcę kanapkę z sejem*...
Więc pędzę do lodówki bo to cud że moje dziecko zawołało o kanapkę.
Chlebuś-pół kromeczki,obowiązkowo bez masła (to juz inna historia ) i ser-padło na Włoszczowski.Podaję....
-Mamo on ma dziujy....
Tłumaczę...że to taki rodzaj z dziurami....etc...
-Ale ja niekce bo ma dziujy.....
O.k zabieram kanapkę....kroję plaster goudy....nakładam....daję
Eryk bacznie ogląda kanapkę z wszystkich stron.....Niestety nie pasuje że ser wystaję poza kanapkę.....ok odkrawam .....luz.....przecież dziecko jest głodne.....bez nerwów....
Kanapeczka piękna,serek odkrojony,bez dziur,bez masła.....ideał....
Eryk łapie kromeczkę,odgryza jeden gryz....zjada....i oddaje mi resztę....
-Niekce.... bo ten sej...jest mokry....
Chmmmmm...............luz.......mokry ser....ciekawe....
*słowa Eryka napisane fonetycznie tak jak je wypowiada.
Znam ten ból!!!Mój syn kiedy był mały wydłubywał igłą pestki z truskawek!Teraz ma 22 lata i nie je pomidorów bo mają pestki ble:(
OdpowiedzUsuńUszy do góry i pozdrawiam serdecznie:)
samo życie:) ale i tak dzieciaki to sama rozkosz
OdpowiedzUsuńoj zapisuj, bo to perełki będą
OdpowiedzUsuńmoże coś do kanonu języka rodzinnego wejdzie
KonKata
Oj twój Eryk chociaż mówi, że chce kanapkę, moja Basia jest jeszcze za mała na mówienie i nic nie chce jeść. A ja muszę zgadywać na co ma ochotę i oczywiście rzadko uda mi sie trafić - bardzo rzadko:))))
OdpowiedzUsuń