3/06/2011

Jest takie miejsce na ziemi.....część 4

Witajcie.Dzisiaj niedziela ,więc tradycyjnie będzie o chacie.


Chata składała się z izby,sieni i komory.Była też stajnia.W izbie toczyło się całodzienne życie.Wchodziło się do izby przez niskie drzwi z bardzo wysokim progiem.Oczywiście pomalowane na niebiesko.Na drzwiami wisiał krzyżyk i różne zdjęcia.Po boku była kropielniczka.

Z prawej strony stała duża drewniana szafa,pomiędzy oknami stół ,nad stołem wisiało lustro.Przy ścianie naprzeciwko drzwi stały dwa łóżka i między nimi był ołtarzyk.Łóżka  z siennikami ,pachnące prawdziwą słomą.W ciągu dnia babcia układała na nich pierzyny i poduszki w stosik i wszystko okrywała kapą.Robiła się wysoka sterta której nikt nie śmiał zburzyć ,ani tknąć :)Pomiędzy łóżkami stała szafeczka która pełniła funkcję ołtarzyka.Stała tam figurka Matki Boskiej,obrazki święte,krzyżyk  i obowiązkowo wazony z kwiatami.Latem gdy tam bywaliśmy były zawsze świeże i pachnące kwiatki.Kolorowe,prosto z łąk otaczających dom ,albo z babcinego ogródka ,ogrodzonego szczelnie by nikt kwiatów nie zdeptał.Gdy kwiaty przekwitały stały w wazonach kwiatki sztuczne ,wcześniej podobno były tam kwiaty z bibuły.Co wieczór babcia uklękała przed ołtarzykiem i się modliła.Stolik zawsze nakryty pieknie w czyściutkie obrusy pod którymi leżały karteczki z modlitwami i książeczki.Na ścianie  wisiały makatki (kilimy?) żeby pościel od ściany się nie brudziła.Jeden pamiętam że był  z jeleniami :)Makatki babcia zmieniała co jakiś czas.Powyżej był cały rządek świętych obrazów.Jeden obok drugiego w ramach różnych ,niektóre przyozdobione dodatkowo bibułą.Obrazy padły łupem złodziei,choć nie były to jakieś cenne malowidła.Pradziadek był normalnym chłopem i nie stać Go było na obrazy.Na ścianie naprzeciwko okna stał kredens,biały z dwoma szufladkami i dwiema szafeczkami za szybkami.W dolnej części kredensu były garnki ,w górnej talerze.Kubki wisiały na specjalnej szafeczce obok kredensu.Kubi pamiętam doskonale ,ale ani jeden malowany się nie ostał.Były porcelanowe ,malowane ,w takich fajnych kształtach .Coś podobnego do tego ze zdjęcia.(Zdjęcie znalezione w sieci)





Na ścianie z drugiej strony drzwi stał piec kaflowy z zapieckiem.Tam babcia trzymała sita ,duże gary,bańki na mleko.Wisiał też wieszak na pokrywki i chochle.W piecu babcia piekła chleb.


Wracając do łóżek.Dawno ,dawno jak jeszcze żył pradziadek i prababcia to każdy spał w oddzielnym łóżku.Prababci było bliżej okna.Gdy ja tam bywałam pradziadek spał  na swoim i nikt inny nie mógł tam się położyć.Jak już pisałam w ciągu dnia tez na łóżkach się nie siadało.Wzdłuż łóżek stały krzesła które blokowały dojścia  i to na nich się siedziało.

Ściany w izbie były niebieskie oczywiście.Nie wiem czy poprostu pradziadkowie ten kolor lubili i później tak zostało ,czy to miało coś znaczyć?!Podłoga w izbie to było klepisko ,jednak gdy ja tam bywałam było pokryte gumolitem(linoleum)

Wzdłuż pieca stała długa ,niska szafka,,którą się zasłaniało zasłonką zawieszoną na sznurku.Była to szafka na środki czystości ,mydło,proszki.Pod nią stały wiadra z wodą ,miednice ,taboret z wyciętym otworem na miednice.Był też taki uchwyt na ręczniki i ścierki.Pod sufitem rozciągnięte były sznurki na suszenie prania gdy nie dało się tego robić na polu. 

Na zdjęciu poniżej widać ołtarzyk w stanie obecnym (2009r)Z prawej jego strony łóżko prababci,z lewej pradziadka.Widać pustą ścianę na której wisiały obrazy.




Na tym zdjęciu widać kawałek wezgłowia łóżka pradziadka.

cdn.

6 komentarzy:

  1. Czekam na dalszy ciąg - nie przyjmuję do wiadomości, że miałby nie nastąpić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę się ciągle powtarzać wychwalając Cię, więc po prostu Dziękuję.Co do niebieskiego koloru,występującego w starych domach słyszałam że miało to związek z zamieszkującymi w nim pannami na wydaniu.Tylko to chyba dotyczyło elementów zewnętrznych domu? Jeszcze raz dziękuję i Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. С праздником весны...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie piszesz - wracam do dzieciństwa i domów moich dziadków.
    Niebieski kolor powstawał przez dodanie do wapna tzw. farbki = ultramaryny (do prania też używanej) - zabezpieczało to dom przez inwazją owadów. W przypadku panny na wydaniu malowano zewnętrzne ściany lub pasy między belkami na intensywniejszy kolor.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak faktycznie pamietam że babcia kupowała taki niebieski proszek i mieszała z farbą.
    Bardzo Wam dziękuję za miłe słowa i że choć trochę moje wspomnienia są i Wam bliskie.

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. u mojej babci przy pasyjce stały kwiatki z pergaminu zanurzonego w stearynie - były półprzezroczyste. A jedna z kuzynek babci robiła firanki z bibuły - wycinała ażury nożycami do strzyżenia owiec, takimi jednoczęściowymi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo...