Ciągnie mnie do tego miejsca niemiłosiernie. Zwłaszcza teraz gdy czytam książkę Janickiego o wsi i starych domach. Po prostu musiałam pojechać i sprawdzić czy dobrze pamiętam że chata była budowana metodą o jakiej właśnie czytam....i jeszcze ta poutykana słoma i w kilku jeszcze miejscach glina malowana na niebiesko wapnem.....
Kiedyś żyło się trudno, ale nam co z tego łatwiejszego życia?
Czy wciąż nie narzekamy że nam źle?
To była nostalgiczna niedziela o zapachu mokrej ziemi i dźwiękach przebiegających dzików i saren.....i wiecie czego jeszcze kicającego zająca.
Do następnego
A.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde słowo...